poniedziałek, 4 maja 2009

Poczytalnia: Marek Węcowski, Lotniskowce Peryklesa


Pisałem ostatnio o zalewie chłamu, jakim raczy nas wirtualna gazeta.pl. Drukowana Wyborcza na szczęście od czasu do czasu potrafi wzbić się na wyżyny i wypuścić jakiś lepszy tekst. Tym razem wraz z czwartkowo-piątkowym wydaniem Gazety otrzymaliśmy dodatek Gazeta na Majówkę, w którym poza wywiadem z Andą Rottenberg i kilkoma innymi ciekawie zapowiadającymi się tekstami, opublikowano również tekst doktora Marka Węcowskiego, historyka starożytnej Grecji, pracującego w IH UW, z którym miałem przyjemność mieć niegdyś zajęcia (jedne z tych nielicznych niezapomnianych, naprawdę dobrych zajęć na filologii klasycznej). Doktor Węcowski w swoim eseju przedstawia nam korzenie demokracji amerykańskiej, pokazując jej greckie, a nie tylko rzymskie korzenie.

Na marginesie wspomnę, że na którymś roku studiów (nie pamiętam 4, 5 czy 6) chodziłem na szalenie nudne proseminarium do dra Brodki, który przyjechał na UW z odsieczą z Krakowa. Seminarium dotyczyło historiografii łacińskiej, a zaliczenie II semestru miało się odbyć na podstawie pracy pisemnej na dowolny temat związany z seminarium. Ja wybrałem sobie jak zwykle temat niezwykle ambitny: Porównanie współczesnej polityki Stanów Zjednoczonych z polityką Cesarstwa przedstawioną w listach Pliniusza Młodszego (chyba taki był ten temat, już dokładnie nie pamiętam). Otóż prowadzący zajęcia tylko pokiwał głową, nie powiedział nic, ani że zbyt ambitne, ani że ciekawe - nic. Zdaje się, że jednak jego zdaniem temat był totalnie do bani, zupełnie nieciekawy, gdyż pan ten, mimo obranej tematyki proseminarium, tak naprawdę zainteresowany był (jak niestety większość filologów) odmianą czasownika i niczym więcej.

Chwała więc Markowi Węcowskiemu za dużo bardziej życiowe i, przede wszystkim, ciekawe podejście do tematu. Tego typu teksty w najlepszy sposób aktualizują naszą wiedzę o starożytności. Czytanie Starych Mędrców li tylko dla piękna końcówek gramatycznych łaciny lub greki, jest po prostu bezcelowe. Jeżeli będziemy postępować właśnie w taki sposób, położymy pierwszy kamień pod grób nauk o starożytności, gdyż przyznamy, że pozostawiona nam przez Greków i Rzymian wiedza jest już całkowicie nieaktualna i nie ma odniesienia do dnia dzisiejszego.

(Przy okazji w kwestii mojego poprzedniego wpisu o piractwie: dopuszczę się go teraz osobiście. Wiem, że pozbawiam Agorę milionów, które mogłaby zarobić na sprzedaży dostępu do archiwum, jak również zubażam BN, który zażyczyłby sobie 3 zeta za każdą stronę kserokopii A3, ale sądzę, że artykuł Marka Węcowskiego jest wart ryzyka narażeniu się powyższym instytucjom - zamieszczam więc poniżej.)





1 komentarz:

synafia pisze...

Wiem, że to grzech i złodziejstwo, ale skorzystam i zaraz sobie przeczytam! A potem się odniosę.