czwartek, 22 stycznia 2009

W amoku: Smakosz polski


W amok wpadam, gdy przeglądam w sieci witryny poświęcone tzw. artykułom luksusowym. Ja wiem, w naszym kraju pod pojęciem artykułów luksusowych nadal rozumie się to, co ma odpowiednią markę i bardzo dużo kosztuje. Jak coś jest tańsze, to z całą pewnością nie może być luksusowe - bo kto to słyszał, żeby ubranie warte grosze było godne noszenia albo żeby godziło się używać w kuchni tarkę, która kosztuje mniej niż 200 zł (jak kosztuje mniej, to albo jest do bani, albo nie jest tarką).

Witryny takie jak www.luxlux.pl czy koneser.interia.pl prezentują dużo mody i często tej „dobrej” mody, bo zgadzam się, że moda wielkich projektantów raczej ma inspirować, niż być czymś praktycznym, ale niestety żadnemu z serwisów nie udało się stworzyć godziwego działu z kulinariami. Otóż luksusowe kulinaria w naszym kraju to przede wszystkim jakieś dziwaczne przekąski, które ze smakoszostwem nie mają zbyt wiele wspólnego. Liczy się marka stosownie wyeksponowana na pięknym opakowaniu oraz właściwa cena. Rzeczywiste walory smakowe czy choćby kwestia dostępności podobnych jakościowo i smakowo produktów w niższej cenie - nie mają najmniejszego znaczenia. Dziwi mnie to tym bardziej, że o ile przeciętny Polak może zapoznać się z najnowszymi kolekcjami z paryskich wybiegów, a potem to przetworzyć na street fashion w szmateksie, Reserved czy H&M, o tyle nie bardzo wiem, co miałby zrobić z informacjami o limitowanej edycji czekoladek dostępnych wyłącznie w Belgii albo o specjalnym syropie owocowym, który, mając międzynarodową kartę kredytową, można zamówić ze Stanów za jedyne 150 dolarów od półlitrowej butelki. Alternatyw się nie prezentuje, a osoba słabo zorientowana w rynku sama ich nie znajdzie. Pomijam już fakt, że spożywanie czegokolwiek wyłącznie dla widniejącej na opakowaniu etykiety jest wielką pomyłką.

Oddzielną kwestią jest to, że już naprawdę dostaję palpitacji mózgu (i to częstych), gdy, jak na wymienionym już portalu Koneser, w galerii pod nazwą Smakosz znajduję reportaże o:

Czy naprawdę te właśnie tematy są głównym polem zainteresowania ludzi, którzy szukają informacji o luksusowym jedzeniu? Czy może raczej chodzi o pokazanie folkloru, na który nas i tak nie będzie stać, ale wieczorami przed snem możemy pomarzyć, że może kiedyś zażyjemy kąpieli w winie sygnowanym króliczkami Playboy razem z Claudią Schiffer? Doprawdy nie wiem, komu w ogóle potrzebne są te fotonewsy. Mnie nie są... Jak ze wszystkim okazuje się, że jeśli chcesz mieć jakość na poziomie, to sam musisz ją sobie stworzyć.

(Powyżej zaprezentowano zdjęcie z jednej z nielicznych udanych galerii serwisu Koneser.)
kulinaria poczytalnia

Brak komentarzy: