piątek, 19 czerwca 2009

W amoku: Dobra korekta to 95% sukcesu!


Poza rzeźbieniem w gównie czasem pisuję też artykuły do pewnego, wydawanego na życzenie magazynu, którego nazwy tym razem nie wymienię. Zarówno ja, jak i moja redaktorka, mamy z tymi artykułami wiele problemów. Kiedyś na przykład osoba odpowiedzialna ze magazyn ze strony klienta, na moją rekomendację książki Sklepy cynamonowe, brzmiącą „tej książki chyba nikomu nie trzeba polecać”, powiedziała, że jak to nie trzeba, przecież nie każdy wie, co to za książka.

Tym razem jednak to pani sprawdzająca tekst, korektorka tzw., przeszła samą siebie. Napisałem tekst o herbacie i… dowiedziałem się, że zbyt często używam w nim słowa herbata. Jako przyszły inżynier policzyłem – faktycznie, na około 1820 słów artykułu aż sto to różne formy słowa herbata, co w przybliżeniu daje 5,5%. W porównaniu – w artykule o herbacie na Wikipedii użyto słowa herbata 5,75%. Czyli, że to trochę standard, że jak się pisze o herbacie, to słowo to zajmuje tak od 5 do 6% miejsca artykułu.

Niemniej jako były i niedoszły polonista muszę faktycznie powiedzieć, że to skandal, że jedno słowo pojawia się tak często. Przecie już w przedszkolu uczą, że trzeba synonimów używać.

Może z Worda:
  • podwieczorek,
  • herbatka,
  • kawa,
  • kawka,
  • bawarka,
  • herbata,
  • poczęstunek,
  • fajf.
No chyba jednak nie, choć słowo kawa wydaje się kuszącą alternatywą dla słowa herbata. jeszcze bardziej kuszącą alternatywą jest słowo herbata.

To może z głowy:
  • napar z liści drzewa herbacianego (występuje przymiotnik herbaciany – niedobrze),
  • napar charakteryzujący się zawartością taniny,
  • napar z tych liści,
  • często pity przez chińczyków napój (choć i to nie do końca dobre, bo ta pani sprawdzała w Internecie – ciekawe gdzie? – i dowiedziała się, że to wcale nie w Chinach herbata jest najpopularniejsza, tylko w Japonii i Indiach),
  • to, co parzymy w szklance,
  • napój z liści o brązowym zabarwieniu (herbata czarna),
  • napój z liści o barwie moczu (herbata zielona),
  • to takie coś, co się pije,
  • to, o czym jest artykuł,
  • ten-teges – sami wiecie.
Mam też inną propozycję: co drugie wystąpienie słowa herbata zamienię na napój, co trzecie – na podwieczorek, co czwarte na – kawa, a co piąte na wołowina. W ten sposób uzyskam następujący fragment:
Utlenianiu nie są poddawane liście (1) herbaty białej, zielonej, żółtej i Pu-erh. Wśród nich najważniejsze miejsce zajmuje zielony (2) napój. Nie tylko jest najpopularniejsza, ale wszystkie pozostałe można określić jako jego pochodne. Zielony (3) podwieczorek to po prostu szybko wysuszone listki. Suszenie musi odbywać się sprawnie, aby listki nie zdążyły zżółknąć. Czasami jednak pozwala im się na to – w ten sposób powstaje właśnie żółta (4) kawa. Różnica między zieloną a białą (5) wołowiną to przede wszystkim surowiec, z którego są produkowane.

Ostatnie zdanie daje nawet sens, choć moim zdaniem, różnica między białą a zieloną wołowiną to raczej czas przechowywanie, a nie surowiec. Niemnie, jak widać, różnorodność od razu przysłużyła się tekstowi. W końcu powinniśmy dążyć do wieloświatopoglądowego społeczeństwa, jak zwykła namawiać prof. Szyszkowska.

4 komentarze:

Luca pisze...

Fantastyczny wpis!
Ja też mam ten problem, kiedy piszę o kawie na firmowym blogu. O tyle mam łatwiej, że mogę użyć dwóch zastępczych słów: "napar" lub "ziarno", w zależności od kontekstu. Tobie zaś proponuję zwrot: "napój, którego nazwy nie wolno wymiawiać" zamienne z "sami-wiece-co".

synafia pisze...

Moje typy:
"napój z liści o barwie moczu"
"ten-teges – sami wiecie"

Proponuję też:
"nie-kawa"
"napój pijany o 5.00 pm. przez Brytyjczyków"
"napój, który jedni słodzą, a inni piją z mlekiem, a jeszcze inni z cytryną, a jeszcze inni słodzą i piją z cytryną, a jeszcze inni słodzą i pi9ja z mlekiem, a jeszcze inni nie słodzą, nie poją z mlekiem ani z cytryną".

Ja chyba chce pracować jako korektorka. To musi być bardzo zabawny zawód!

Irena pisze...

Czaj. Suche sfermentowane liście krzewu z rodzaju kamelia. Awaryjna zapojka. Błogosławieństwo skacowanego. Słoma (o podlejszych gatunkach). Śmieci zza szafy, parzony szczur, moczona żaba (to o torebkowej).

A ty tylko herbata i herbata. Do tego w artykule o herbacie.

Sykofanta pisze...

O! Piękne! Irena, wiedziałem, że na Ciebie zawsze można liczyć!

Szczególnie "awaryjna zapojka" mi się podoba!! :D